Antoni Bolesław Dobrowolski - tłumaczenia listów z komentarzem

Drukuj

b_507_380_16777215_00_images_grafiki_mieszkancy_dobrowolski_listy2.jpg

Antoni, w wyniku donosu i dochodzenia carskiej "ochrany" został w 1892 r. uwięziony w Cytadeli Warszawskiej. Tak to zdarzenie wspomina Amelia, bratowa Antoniego,: "Był to grudzień 1892 r., szykowałam choinkę, święta, tyle radości, zaprosiłam Szyndlera na Wigilię i ojca, tym czasem 22 grudnia przyszła wiadomość, że Antka zaaresztowali"...

oraz w rok później, po śmierci ojca Amelii, Augusta Erazma Allana von Holtorp'a,

..."Ach ten 1893 rok, jaki on był straszny. Antek w Cytadeli, gdybym miała ojca to on jeden by ze mną wszędzie poszedł, on by mi pomógł, ale go nie było, tylko straszna tęsknota, osierociała, chociaż nie sierota. Chcieliśmy złożyć kaucję te nasze złożone grosze, jako kaucję, żeby wydostać go z więzienia, ale moskale nie zgodzili się. Po długich staraniach, protekcjach, pozwolili na zapłacenie lepszego życia, dostawę raz na tydzień tytoniu i gilz i jedzenia lepszego, prania bielizny ciepła odzież i itd."

Uwaga: cytowane wspomnienia Amelii, bratowej Antoniego, znajdują się, w rękopisie, w archiwum wnuków Amelii, Sylwii i jej brata Marka Dobrowolskiego. Antoni spędził w więzieniu 3 lata. Zachowała się oryginalna korespondencja obu braci z tego okresu. Powyżej pokazano jeden ze wzruszających, ocenzurowanych  listów z cytadeli, Antoniego do Bolesława, pisanych obowiązkowo po rosyjsku. Przytoczono również obszerne fragmenty wszystkich 8-iu zachowanych listów, przetłumaczone  na język polski. Bije z nich żądza wiedzy tak charakterystyczna u Antoniego, ale też bezmiar nędzy katorżniczego życia.

Pawilon X, 18/30 września 1893 r.

Drogi Bracie!
Jestem zdrowy. Śledztwo moje jest już zakończone i wkrótce powinno być rozwiązanie sprawy. Siedzę razem z dwoma przyjaciółmi. Jeśli znajdziesz wolną chwilę to napisz mi proszę, co słychać u Ciebie. A także u matki i siostry, i dlaczego nikt z rodziny mnie nie odwiedza*). Oprócz tego proszę Cię o przysłanie mi czystej bielizny, a także parę butów, które zostawiłem w mieszkaniu, jak również prosiłbym Cię o zostawienie mi trochę pieniędzy (ze trzy ruble), ponieważ zadłużyłem się już na parę groszy. Jeśli dowiesz się, że po rozwiązaniu mojej sprawy zostałem przeniesiony do miejskiego więzienia ("Pawiak"), to spróbuj przysłać mi tam ciepłe spodnie, buty (z cholewą), bieliznę i odwiedzić mnie. Jeśli nie masz czasu, co całkiem prawdopodobne, to poproś o to kogoś z rodziny. Pozwolenie o widzenie ze mną trzeba będzie uzyskać u pana Turau - prokuratora prowadzącego moja sprawę. Bardzo bym Cię prosił o przysłanie mi książki o matematyce zaawansowanej w języku rosyjskim, składającej się z analiz matematycznych, zaawansowanej algebry, funkcji całkowych i różniczkowych, wariancji, teorii prawdopodobieństwa, metody najmniejszych kwadratów, geometrii analitycznej, wszystko oprawione w jeden tom. Ponieważ, oprócz geometrii analitycznej Somowa, innych ksiąg matematycznych (wyżej wymienionych) w języku rosyjskim nie znam, to prosiłbym Cię o konsultację ze specjalistą w tej dziedzinie.
Kochający Cię brat
Antoni Dobrowolski

P.S. Wraz z bielizną i butami, prosiłbym Cię o przysłanie mi grubego zeszytu (z ponumerowanymi stronami), pióro, atrament i ołówki.

*) Warto tu wtrącić, że Antoni nie zdawał sobie chyba sprawy z ówczesnej sytuacji brata Bolesława i jego rodziny. Bolesław sam został uwieziony na cytadeli w czerwcu 1893 r. w wyniku przechwycenia przez carską ochranę zaszyfrowanego grypsu Antoniego. Ledwo go Amelia z tej cytadeli wyciągnęła. Bolesławowi, jako poloniście,  kurator Apuchin odmówił zatrudnienia w jakiejkolwiek szkole w carskim zaborze. Na utrzymaniu miał żonę Amelię i dwoje już dzieci, oraz wydatnie wspomagał rodziców, chorego ojca Jana i matkę Józefę, no i nieustannie pomagał bratu Antoniemu. Jak na nauczyciela żyjącego tylko z korepetycji było to olbrzymie obciążenie, zwłaszcza, że wobec słabej w tym czasie, jedynie  konnej i pieszej komunikacji, przemieszczanie się od ucznia do ucznia zabierało mu dużo sił i czasu. Poza tym prokurator odmawiał  rodzinie widzenia się z Antonim, jako, że po uwięzienia jego brata i przesłuchaniach w sądzie bratowej Amelii,  w działalność "wywrotową" wplątana już była cała rodzina.

Pawilon X, 4.12/ 1893 r.

Mój drogi Bracie!.
Miesiąc temu wysłałem Tobie płaszcz, który wymaga reperacji wraz ze starą bielizną. Prosił bym Cię o przysłanie mi świeżej bielizny i płaszcza, ponieważ boję się przeziębić podczas spacerów. Oprócz tego o wysłanie mi ze dwa ruble, ponieważ zapożyczyłem się.
List do matki napisałem wykorzystując twój adres. (...)
Jeśli, jak podejrzewam, nie masz wystarczająco dużo czasu by wziąć na siebie brzemię opiekuńczości nade mną - bardzo Cię proszę, byś pozwolił innym na to: mam jeszcze przecież siostrę i rodziców.
Wybacz mi, drogi bracie, jeżeli Cię często niepokoję. Pozdrów żonę i ucałuj dzieci ode mnie.
Twój brat
Antoni Dobrowolski

Pawilon X, 16.12/ 1893 r.

Mój drogi bracie!
Jestem Ci wdzięczny za przesłane mi palto i kołdrę, stara bardzo się przetarła ale i tak przyda się jako podkładka na łóżko.
Brudną bieliznę, której nazbierało się u mnie już nie mało, byłem przygotowany oddać jeszcze w czwartek, 7 grudnia, ale posłaniec zniknął w okamgnieniu, więc byłem zmuszony czekać do następnego czwartku i tylko wówczas mogłem wysłać ją do Ciebie. Prosił bym twoją żonę o przysłanie mi świeżej bielizny, zwłaszcza koszulek i kalesonów, tego u mnie brak; przydały by się również chusteczki i pończochy.
Wigilia i Boże Narodzenie już tuż tuż. Przy tej okazji chciałbym złożyć najserdeczniejsze życzenia wam, całej rodzinie i wszystkim znajomym, - Wesołych świąt. Żeby myśli o mnie nie psuły wam świątecznego nastroju, pragnę poinformować was, iż planuję zorganizować sobie i towarzyszom z celi święta wigilijne według staropolskiego zwyczaju. W związku z tym, prosił bym Was zdążyć do tego dnia (a zatem, pomyślności do czwartku 21 bm.) przygotować następujący "opłatek": strucla (jeśli będzie możliwe to i placek), butelkę wina, - i to co sami uznacie za potrzebne i możliwe. Nie chciałbym zakładać, że wasze święta nie będą takie jak zawsze były, ponurymi myślami o tym, iż w tym samym czasie smucę się i tęsknię tu.
Badanie mojej sprawy prawdopodobnie zakończy się przed wiosną.
Twój list, w którym, między innymi, powiadomiłeś mnie o otrzymaniu mojego listu do matki, został mi doręczony.
W zeszłym roku, na zimowe święta wysłałeś mi babkę zamiast strucla, nie wysyłaj mi tym razem takiego ciasta, ponieważ jest to niezgodne z tradycją: na zimowe święta babki u nas nie pieką; więc nie zniekształcaj zwyczaju przesyłką z tym nieodpowiednim ciastem, tym bardziej, że przyzwyczailiśmy się tu do zakonniczego trybu życia.
Całuję Ciebie i całą twoją rodzinę i raz jeszcze życzę Wam Wesołych świąt.
Kochający Cię brat
Antoni Dobrowolski

Pawilon X, 9.03.1894 r.

Mój drogi bracie!
W dwa ostatnie czwartki otrzymywałem od Ciebie i za każdym razem wysyłałem Tobie swoje brudne ubranie. W chwili obecnej mam: białych koszul - 3 szt, kolorowych - 2 szt, kalesonów - 3 szt, pończoch 9 szt, chustek - 14 szt, kołnierzyków - 2 szt, mankiet - 6 szt, poszewek na poduszkę: 1 czerwona, 1 biała, poszewka na kołdrę 1, ręcznik 4 szt. Bardzo dziękuję za kołacz i cielęcinę, przysłane w ostatni czwartek/ List od Ciebie dostałem w tym tygodniu. Cieszę się, że matka przyjechała do Warszawy na zrobienie zdjęcia: jej fotografia przyniesie mi wielką radość. Pamiętaj proszę o upragnionym quasi-medalionie. W nadesłanym piśmie wspominasz, że matka chciałaby mnie odwiedzić. Na ile mi wiadomo, matka powinna zwrócić się do prokuratora Turau by otrzymać pozwolenie na widzenie. Jeśli spotka się z odmowną decyzją, to niech zaprzestanie wszelkich próśb i błagań o spotkanie się ze mną; nie chcę by matka lub ktokolwiek inny błagał o cokolwiek i u kogokolwiek dla mnie, zresztą to i tak nic by nie pomogło.
W każdym bądź razie, matka będzie mogła się ze mną widzieć, gdy zostanę przeniesiony do miejskiego więzienia, co prawdopodobnie niedługo się wydarzy. Kiedy to nastąpi, trzeba jak najszybciej postarać się o spotkanie ze mną (niestety nie wiem do kogo będzie należało wydanie takiej decyzji, tego powinniście się dowiedzieć sami). W związku z tym, prosiłbym Cię o odwiedzanie mnie częściej przy końcu bieżącego i początku przyszłego miesiąca - na przykład co dwa tygodnie, żebyś mógł jak najwcześniej dowiedzieć się o moim przeniesieniu do miejskiego więzienia i od razu starać się o widzenie ze mną.
Bracie, zrugałeś już mnie za moje denerwowanie się, zalecając utrzymać "hart" ducha. Pragnę powiadomić Cię bracie, że hartu ducha mi nie brakuję, na razie, - jeśli nie generalskiej hartości to przynajmniej sierżanckiej. Przez to "denerwowanie się" niepotrzebnie mnie wyzywałeś. Wiesz przecież, że jestem wielkim zwolennikiem muzyki, śpiewu i w ogóle tonicznej sztuki, przy tym "kamarińskoj" nie głupio będzie przypomnieć i jaki "mazurek".
Z całego serca ucałuj matkę ode mnie, i przypomnij jej, by nie płakała ani nic z tych rzeczy, ponieważ każda jej łza - obraza dla mnie. Zresztą myślę, że ona sama o tym wie i rozumie mnie.
Całuję was wszystkich z całego serca
Kochający Was brat Antoni Dobrowolski

Pawilon X, 24.03.1894 r.

Mój drogi bracie!
Tobie, Twojej żonie, dzieciom, rodzicom i wszystkim znajomym - Wesołych świąt!
W czwartek dostałem rzeczy, w tym m.in, poduszeczkę, za którą bardzo dziękuję. Bielizny mam teraz: białych koszulek - 3 szt, (tu następuje opis bielizny, którą dysponował Antoni).
Czekam na zdjęcia, futerał(?) i krzyżyk matki.
Mam także prośbę do Ciebie bracie. W związku z tym, iż mój zeszyt jest już prawie cały zapisany, to prosiłbym Cię, skombinować jakiś nowy, większy i mocniejszy (tu następuje opis zeszytu o 120-150-ciu  ponumerowanych kartkach...)
W tym czasie prosił bym również o przysłanie stalowych piór.
Moi towarzysze - to wspaniali rysownicy, zwłaszcza jeden - portrecista - wprost cudowny. Zazdroszcząc takiego talentu, sam wziąłem się za rysowanie, zacząłem malować Mickiewicza, jednak nie wyszedł mi za bardzo.
Napisz proszę coś o swoich dzieciach, w jakim są wieku (a to jakoś ciężko mi sobie wyobrazić), czy są zdrowe, czy Bolek zaczął już się uczyć?
W każdym bądź razie, spędzajcie święta tak samo wesoło jak ja zamierzam je spędzić!
Z całego serca całuję was
Wasz Antoni Bolesław   
P.S. Chociaż moje życzenia będą spóźnione, to potraktujcie je tak jak by nie były. Nie rozzłość się na mnie mój bracie, że za każdym razem obsypuję Cię prośbami.

Pawilon X, 14.04.1894 r.

Mój drogi bracie!
List od Ciebie dostałem w czwartek (12 bm, - bieżącego miesiąca). Jestem Ci wdzięczny za zeszyt, o który Cię tak prosiłem, chociaż mi go nie wydali; ale mówili mi już o nim po dostarczeniu przesyłki od Ciebie, - więc prawdopodobnie wkrótce go dostanę. Również jestem wdzięczny za rzeczy przysłane mi na święta, zwłaszcza bardzo dziękuję za zdjęcie matki, a także za Wasze pozdrowienia, za futerał; wszystko to trafiło akurat w Wielką Sobotę, 2 godziny po tym jak napisałem do Was list. Na spotkaniu - przez ograniczenie czasowe - chociaż i przypatrywałem się matce, to jednak dostrzegłem bardziej stałe aniżeli zmienione cechy. Teraz jednak, ze zdjęcia, zorientowałem się, że twarz matki bardzo się zmieniła, od czasu gdy widziałem ją po raz ostatni, będąc jeszcze na wolności: nie tylko pojedyncze cechy lecz cały wyraz twarzy uległ zmianie. Nie jestem pewien, być może to tylko iluzja; jednak właśnie takie odniosłem wrażenie.
Jakieś dwa tygodnie temu, dostałem od Ciebie bieliznę i wysłałem brudną. W chwili obecnej więc posiadam: 2 białe koszulki, 3 kolorowe...(tu następuje opis posiadanej bielizny, naprawiania i stanu posiadanego obuwia, w tym zakupionych w cytadeli butów z wojłoku).
Napisz mi czy dostałeś "Fizykę" Daniela, "Classification of the science" Spencera,- książki, które wysłałem Tobie już bardzo dawno temu?
Bardzo mi wstyd, że muszę Cię cały czas o coś prosić, jednak mam kolejną prośbę do Ciebie, mianowicie, o kupienie (bądź z zapasowych, jeśli takie się znajdą, przysłać) następujących rzeczy: łyżkę, łyżeczkę i szczotkę do włosów (najlepiej od Martwiha z ul. Marszałk.) Nie kupuj mi przy tym innych rzeczy, bo mogą się okazać zbędnymi, ponieważ dokupuję sobie tu potrzebne mi rzeczy takie jak np. szklanka itp.
Niecierpliwie oczekuję obiecanego (w poprzednim liście) listu: bardzo się cieszę, że mogłem przeczytać co nieco o waszych domowych sprawach. Co się tyczy mnie, - to jestem zdrowy; czytam, uczę się. Stan ducha - całkiem dobry.
Pozdrawiam wszystkich znajomych.
Całuję Was wszystkich z całego serca, ucałuj też swoich chłopaków ode mnie.
Twój brat                                                                                   
Antoni Dobrowolski     

Pawilon X, 12.09.1894 r.

Mój drogi bracie!
Nazbierała się u mnie cała masa różnorodnych próśb do Ciebie.
Prośby te to:
Przede wszystkim, pragnę Cię powiadomić, iż nazbierało się u mnie cały stos brudnych rzeczy dla Ciebie. Wraz z brudną bielizną otrzymasz ode mnie moje buty, które wymagają naprawy. (następuje tu opis problemów z obuwiem, m.in.:...najwyższa pora by porozmawiać z Tobą o butach z cholewą....)
Dołączam również do listu miarę mojej stopy.
Buty (z cholewą) prosiłbym byś zamówił jak najprędzej.
Co się tyczy zimowego palta, o którym już niejednokrotnie rozmawialiśmy, to kiedy będziesz go zamawiać nie zapomnij o:  palto nie powinno być za ciasne (zwłaszcza w klatce piersiowej i rękawach), rękawy nie powinny być z krótkie, guziki i "haftki" (nie znam rosyjskiego odpowiednika*) powinny być porządnie (mocno) przyszyte. Nie zapomnij również i o kołnierzyku - wysokim "karakułowym".
Prosiłbym Cię o przysłanie mi pięć rubli, zadłużyłem się.
Zapomniałem o jeszcze jednym. W mojej książce matematycznej brakuje: całek i różniczek. Nie wysyłaj mi tego; lecz gdy wyślę Tobie swoją matematykę do oprawy, dołącz do tego te dwa działy (po analizie Nr2 i Nr3) i opraw to wszystko razem.
Całuję z całego serca Ciebie i całą rodzinę
Twój brat
 Antoni Dobrowolski  

*) słowo "haftki" napisane było w liście po polsku

Pawilon X, 30.10.1894 r. 
(Ostatni z ocalałych listów Antoniego z więzienia w Cytadeli)

Mój drogi bracie!
Bieliznę i buty (z cholewą), przysłane przez Ciebie 20 bm., ja otrzymałem. Odesłałem Tobie brudną bieliznę: pończochy - 6 par, chustek - 10, kołnierzyków 4 szt, mankietów 3 pary, ręcznik 1 szt, białych koszulek 3szt, kolorowych 2 szt, kalesonów 4 pary, prześcieradło 1 szt, poszewka na poduszkę 1szt, poszewka na poduszeczkę 2 szt.
Buty (z cholewą) są idealne, nawet nie wiem jak mam Ci dziękować. Wszystko jest takie jakie właśnie chciałem. Mocne, ciepłe, pasujące jak ulał, bardzo dobry materiał.
Moje zdrowie jest w doskonałym stanie. Stan ducha  - podobnie. Na spacer wychodzimy w siódemkę (dwa numery jednocześnie) rankiem na godzinę, popołudniu na 40 minut. Czas pomiędzy spacerami spędzamy zazwyczaj razem. Domyślam się, że nie muszę Ci  pisać jak bardzo, taki stan rzeczy, odpowiada mi. Przy tym, przebywanie wśród ludzi, każdy będący starszy ode mnie, mający w ręku znany fach/zawód, nie może mi wyjść na złe. Jeden pomógł mi poznać bliżej matematykę - rzecz nie łatwa, zwłaszcza dla takiego samouka jak ja; inni zapoznali mnie z handlowymi sprawami, nauczyli mnie podstaw księgowości i handlowej korespondencji, jeszcze inni - podzielili się ze mną swoim doświadczeniem życiowym, które to, ze względu na moją młodość i typ mojego zawodu, - były bardzo małe.....Być może kiedyś to mi się przyda...
Czytam i uczę się. Zagadnij czym teraz się zajmuję. Rzeczą wszak nie praktyczną. Staram się poskładać do kupy, uzupełnić i poszerzyć swój światopogląd. Rzecz faktycznie nie praktyczna. Jednak nie mogę już tego zmienić. Wypracować sobie światopogląd - stało się to dla mojej duszy tak dużą potrzebą, iż nie jestem w stanie robić co innego.
Co się tyczy wyroku, - nie wiem niczego na pewno, kiedy on zapadnie. W każdym bądź razie jest już on bliżej niż dalej.
Towarzysz Prokurator odwiedzał nas i zapewniał, że wyroki powinny zapaść do końca roku. Nie wiem.
Tyle o mnie.
Rzeczą, która mnie dziwi, jest to, że (przepraszam - pióro pękło) że nie piszesz do mnie. Smuci mnie to. Rozumiem, że zabieram Ci dużo czasu, jednak napisać parę słów - powinna znaleźć się chwila na to. Od dłuższego czasu nie dostaję od Ciebie żadnej wiadomości, a nie mając widzeń, jestem w nieświadomości tego co się dzieje z Tobą i naszymi rodzinami.
Całuję z całego serca Ciebie i Twoją rodzinę. Ukłony dla znajomych
Twój brat
Antoni Dobrowolski
P.S. Przepraszam Cię bracie, informuj mnie  za każdym razem gdy zostawiasz pieniądze; nie wiedząc o tym ile pieniędzy mam w dyspozycji, nie mogę zorientować się przy zamawianiu zakupów.


Z listów można odczytać  jakże charakterystyczne prośby Antoniego o dostarczenie dzieł naukowych i podręczników. Także  czystej pościeli, bielizny, środków higieny osobistej i ubrania. Odczytać można zamiłowanie do wyrobów najlepszego gatunku.
Mimo wszystko Antoni uważał, że nie powinien narzekać na więzienny los, przekornie podkreślając później w swoich książkach, że po raz pierwszy w życiu był wolny od codziennych trosk, głównie finansowych, i że mógł się bez reszty oddać studiowaniu, mając zapewnione od carskiego najeźdźcy zakwaterowanie i codzienny wikt (z opierunkiem,  jak widać z listów, było gorzej).

Bratowa Antoniego Amelia tak opisuje ten okres w swoich wspomnieniach;
Antek siedział, straciliśmy możność jego odwiedzania, znów trzeba było biegać i dużo starań robić, aby mu tak jak poprzednio co tydzień wozić zapasy tytoniu, jakąś pieczeń lub ze słodyczy. Odpowiadali niezmiernie, że sprawa jego dobiega do końca i jak już będzie miał czekać na wyrok to go przeniosą na Pawiak, to wtedy coś będzie można dla niego uzyskać, jakieś ulgi.
Był to najcięższy okres więzienny dla Antka, bo trzymali żandarmi  Antka w zupełnej nie wiedzy co i jak dalej się stało i co z nami się dzieje. Zręcznie go tym prowokowali aby był szczerszy i zdaje się, że się im to udało w części. Wtedy wyszło rozporządzenie, że nikomu z krewnych nie wolno było przyjeżdżać do Cytadeli, tylko po długich prośbach pozwalali przez posłańca wysłać jedzenie, tytoń, gilzy, żadnych listów ani więźniom ani nam nie wolno było pisać. Pozwolenie trzeba było zdobywać za każdym razem osobno, wskutek tego o przesyłkach co tygodniowych mowy nie było, dobrze jak raz na miesiąc się uzyskało. Zarząd cały 10 Pawilonu był zmieniony, który w głąb Rosji wywieźli. Nareszcie w cały rok tj. w czerwcu 1894 roku przenieśli Antka do Pawiaka i tam już nawet dwa razy na tydzień można się było z nim widzieć. Opłaciliśmy mu obiady 30 rubli miesięcznie.  Na Pawiaku był zupełnie inny regulamin, dużo swobody, tam od czerwca aż do stycznia 1895 roku przebywał Antek. Dnia 11 stycznia 1895 roku tj, w dzień narodzin Janka (37) Antka wywieźli do Pietropawłowskiej twierdzy na dwa lata, a potem na osiedlenie do Tyflisu, z którego uciekł w 1897 roku a w 1898 w lutym wyjechał do bieguna południowego z wyprawą z Belgii.
Wyprawiliśmy go raz do tej twierdzy, drugi raz do Tyflisu, a trzeci raz na ten biegun, był to nagły i wcale niespodziewany wydatek tak dla niego jak i dla nas.
W 1895 roku 11 stycznia, w dzień Antka wyjazdu do Pietropawłowskiej twierdzy urodził się Janek. Zbiórka więźniów była na Pradze, w budynkach, które już dziś nie istnieją. To był rodzaj koszar, ciągnęły się wzdłuż dawnej ulicy Aleksandrowskiej, na wprost szpitala Przemienienia Pańskiego. Tam matki, siostry jak i bratowe zbierały się, bośmy uzyskały pozwolenie odprowadzenia na pociąg aż do wagonu. Tymczasem nie sądzone mi było, bo kiedy rano worek przepisowy naładowawszy herbatą, masłem, miodem, chlebem, bułkami i różnymi specjałami i także różną bielizną wybrałam się do jednej pani, aby z nią jechać, bo wyjazd więźniów miał być o pierwszej w południe, uczułam u niej jakieś dobrze mi znane bóle. Ona przerażona pakuje mnie w dorożkę i mówi "już ja widzę że ten worek  sama będę musiała dać pani bratu".  Dobrześmy się znały, ona miała syna co razem  z Antkiem był wsadzony choć nie w tej samej sprawie.

Odwiozła mnie do domu, a sama pojechała z moim i swoim workiem. Kiedy wróciła Janek był już na świecie. Wszystko mi opowiedziała jak było i co i Antosiowi wytłumaczyła moją nieobecność.

Mąż nie uzyskał pozwolenia na odprowadzenie tak, że nikt go nie odprowadzał. Tylko już w Petersburgu to ja miałam w politechnice siostrzeńca Trzeciaka (38), jego prosiłam listownie, aby postarał się o widzenie i aby w ogóle zaopiekował się Antkiem. Zrobił to z wielką chęcią i radością, o czym mi Antek pisywał w listach.

Materiały publikujemy dzięki uprzejmości pana Marka Dobrowolskiego.